Kiedy po ogryzku jabłka i lampce z bananowych resztek, można obejrzeć wesele kuzyna ;)
Ale o czymś innym chciałam.
Przy okazji nie robienia w sumie tych porządków, znalazłam zdjęcia mojego ukochanego mebelka, stołu który kupiłam w graciarni. Jak widać był porządnie pomalowany na biało i w sumie mogłam go nie ruszać, ale coś mnie kusiło, żeby zobaczyć jak wygląda bez farby. Chyba ze trzy dni go czyściłam opalarką, na zmianę z drucianą szczotką, z kilku warstw olejnej farby.
Poprzedni właściciel nie żałował kolejnych warstw.
W tamtym czasie PGE zarobiło na mnie jak nigdy wcześniej, opalarka chodziła non stop.
Namordowałam się z tym czyszczeniem a potem.... a potem go znowu zamalowałam.
Stareńki jest. Deski nierówne, trochę się kołysze. Obecnie stoi w "przechowalni" i już nie mogę się doczekać kiedy stanie w nowym mieszkaniu. Stół w mieszkaniu , to dla mnie po wygodnym łóżku, mebel najważniejszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz