.

.
To blog pełen przedmiotów zrobionych przeze mnie. Mam różne skłonności i słabości, ale najwiekszą do starych drewnianych mebli, do roślin, których nigdy dość w donicach, do niepowtarzalnej biżuterii robionej ręcznie, w technikach juz czesto zapomnianych, do fotografii, szczególnie tej makro, na której wszystko jest zupełnie inne i fascynujące.

sobota, 28 lipca 2012

Świecznik

Właściwie to nie używam świeczników, nie palę świec i zwykle zapominam o tym fantastycznym klimacie jaki daje ich płomień. Jednak po obejrzeniu pięknych świeczników u Ity pomyślałam, że jak tylko coś odpowiedniego spotkam, zakupię koniecznie. Długo nie musiałam czekać.



 Trafiłam, spodobał mi się bardzo, jedynie zastanawiałam się
 skąd wytrzasnąć taką grubaśką świecę, bo nie chciałam
 inwestować w świecę więcej niż w sam świecznik. Stałam tak
 chwilę dumając, aż wzrok mój zatrzymał się na...
 gromnicy, leżała taka brzydka, nadpalona,
 jednym słowem ohyda, ale do przetopienia idealna 
 Świecznik utargowałam na 20zł, gromnicę 2zł, dla mnie bomba!
 Przetapiania świecy nie będę opisywać, nadmienię tylko, że
 w kuchni pewnie jeszcze teraz można by coś znaleźć i  poskrobać nieco ze stearyny.
Dodam tylko, że świecznik nie posiada zdjęcia w oryginalnym stanie, gdyż tak się do szlifowania zapaliłam, że zapomniałam o bożym świecie. Tak wyglądał po zeszlifowaniu ciemnej bejcy.























 Teraz wersja biała...                     za chwilę czekoladowa

Zabawa w przecierki i efekt końcowy



























 Tylko wciąż nie może się zdecydować, czy chce być świecznikiem, czy może jadnak kwietnikiem

środa, 18 lipca 2012

Chmury

  Przecież to się nie da jeździć autem, jak dookoła takie widoki. W końcu stanęłam, wlazłam chłopu w pole, po kostki brnąc w błocku i szybko popełniłam kilka zdjęć, bo kundle ujadały coraz głośniej, a ja nie miałam ochoty czekać, aż mnie widły dogonią.    





wtorek, 17 lipca 2012

Przygarnęłam, no i jest.

W ostatnim czasie mam fazę na ratowanie starych gratów. Szczególną rodochę mam z metamorfozy rzeczy, które jedną, a czasami dwiema, a i czterema nogami stały w śmietniku, puszce,  na strychu, w komórce, bo nie nadawały się, znudziły, lub ich uroda została nadgryziona zębem czasu. Przygarniam to to, zabieram do domu i nadaję temu nowy wygląd, jak sądzą domownicy, często gorszy niż na początku :) Fakt, że nie mam wiedzy fachowej w tej dziedzinie jest najmniej ważny, ważna jest przyjemność, że coś co było bezużyteczne dostało drugą szansę.
 Każdy lubi przecież mieć drugą szansę...

To krzesło dostrzegłam kątem oka, ( choć (cytując klasyka) z optycznego punktu widzenia, nie posiadamy kąta oka ) wychodząc ze sklepu ze starociami (czyt. wysypiska śmieci). Na chwilę stanęłam i  jakoś tak mnie wzruszył, wyglądał dość żalowo (jakby powiedziała o nim J) Decyzję podjęłam od razu, jeszcze tylko formalność targowania, z 50 na 30zł  i do domu.




Oto on w dniu naszego poznania







 Dwa dni później











Jakoś tak za...dwa tygodnie.



W miejscu docelowym, jako duże
krzesło na oczekujące prasowania
ciuchy.







I choć może czas i wysiłek włożony w odnowienie krzesła, nie jest adekwatny do jego wartości, to bezcenny jest fakt, że jeśli chcę popatrzeć na niego, to stertę prasowania muszę ograniczyć do minimum.


niedziela, 15 lipca 2012

Owocowe wspomnienie


Dziś M. zrobiła deserek:  porzeczki, borówki, jogurt z otrębami.
Na samo wspomnienie mam gęsią skórkę.
Było kwaśne, orzeźwiające, ale przede wszystkim piękne.






piątek, 13 lipca 2012

Nowe legowisko dla... ziółek.

Już jakiś czas temu dostałam zlecenie, żeby wypatrzeć jakąś wiklinę na ziółka. Koleżance w lutym sypnęło się za dużo nasionek, do tego jeszcze wszystkie zapragnęły wykiełkować, no i ma dziewczyna kłopot, bo panoszą się po całym tarasie w pojedynczych doniczkach i w coś by je wypadało upchnąć. Tradycyjne donice i kosze były zbyt głębokie i stanęło w końcu na wiklinowym psim legowisku. Chciałam tylko zaznaczyć, że w akcji tej nie ucierpiał żaden pies, legowiska były niezamieszkałe, nabyte drogą kupna poprzedzonego zażartym targowaniem, na rynku ze starociami czyt. rupieciami

.Oto prezentacja  owych koszyków przed i po, a nawet w trakcie.



                                                najpierw kąpiel i suszenie

                     następnie podkład farbą akrylową, kolor dobierałam sama, szczególnie ten biały;)

     po wyschnięciu, metodą suchego pędzla rozjaśniłam białą , a jeszcze wcześniej, na  kosz biały     nałożyłam trochę brązu

                               i na koniec akcent niebieski z pałąkiem.

Właściwie to nie pytałam M. jakie to zioła... ale nawet jeśli to tymianek i bazylia, mam nadzieję, że będą wyglądały w swoich nowych legowiskach świetnie.