.

.
To blog pełen przedmiotów zrobionych przeze mnie. Mam różne skłonności i słabości, ale najwiekszą do starych drewnianych mebli, do roślin, których nigdy dość w donicach, do niepowtarzalnej biżuterii robionej ręcznie, w technikach juz czesto zapomnianych, do fotografii, szczególnie tej makro, na której wszystko jest zupełnie inne i fascynujące.

wtorek, 14 czerwca 2016

Ławka ze starych krzeseł


Nic nie jest wieczne, więc i na  te krzesła z targu staroci też w końcu nadszedł czas. Poleciały sprężyny z hukiem i stwierdziłam , że już nie będę ich naprawiać. Nie opłaca się.   No w każdym razie dobra okazja i wymówka, aby przytargać nowe krzesła, a z tych coś tam  wykombinować.
Tak szczerze , to dokładnie wiedziałam co chcę z nich zrobić, bo kiedyś widziałam coś podobnego w sieci i za nic nie mogłam się pozbyć uczucia , że jak tego nie zrobię, to umrę w poczuciu niespełnienia.


Zaczęłam od rozebrania siedziska.  Odciski  na dłoniach nieuniknione, bo narzędzia nieprofesjonalne, jakieś przypadkowe, ale jestem cierpliwa i zszywkę po zszywce dzielnie wyciągałam. Prawdziwa ręczna robota ;)

No takie trzy sztuki oskubałam do gołego drewna. Będą malowane, więc wypada trochę papierem ściernym wyczyścić, a to nie jest moim ulubionym zajęciem. Ciągle mam marzenie o szlifierce  do takich zadań, ale nie mogę się zdecydować, czy kupić taką profesjonalną, czy jakiś badziew z marketu, więc nadal szlifuję ręcznie.


Deski  sosnowe, takie surowe do przycięcia. Na szczęście wyrzynarka jest, to łatwiej z dopasowaniem desek do oparć w krzesłach, ale żeby nie było znowu  zbyt łatwo, szlifowanie desek  ręczne.


 Magda tylko wie ile było poprawek i zabawy z tym docinaniem, ale z jej pomocą,  udało się.


No i czas na wybranie koloru. W sumie to nie wybierałam zbyt długo, jakoś od razu mi się skojarzyło, że ten będzie fajny. Do białej zewnętrznej farby dolałam trochę pigmentów tak na oko i gotowe.

Pomalowane wszystko trzema warstwami farby , po każdej lekko przetarte drobnym papierem ściernym i na końcu jak wyschło delikatnie przetarte mocniej na rantach.

                                                                   I ławka gotowa.


                                            Na takiej ławce to i kawa lepiej smakuje.
                                                                      Pozdrawiam :)

sobota, 14 maja 2016

Stół

 Deszcz za oknem, a ja siedzę i niby chcę  uporządkować zdjęcia w komputerze, ale w sumie ten chaos  w nich i nieuporządkowanie tak naprawdę uwielbiam.  Lubię  kiedy zaskakują kolejne obrazy ułożone w sposób przypadkowy, niechronologiczny.
 Kiedy  po  ogryzku jabłka i lampce z bananowych resztek, można obejrzeć wesele kuzyna ;)


 

Ale o czymś innym chciałam.
 Przy okazji nie robienia w sumie tych porządków, znalazłam zdjęcia mojego ukochanego mebelka, stołu który kupiłam w graciarni. Jak widać był porządnie pomalowany na biało i w sumie mogłam go nie ruszać, ale coś mnie kusiło, żeby zobaczyć jak wygląda bez farby.  Chyba ze trzy dni go czyściłam opalarką, na zmianę z  drucianą szczotką, z kilku warstw olejnej farby. 



  Poprzedni właściciel nie żałował kolejnych warstw. 
 W tamtym czasie PGE zarobiło na mnie jak nigdy wcześniej, opalarka chodziła non stop.



 
Namordowałam się z tym czyszczeniem  a potem.... a potem go znowu zamalowałam.

 
 










 








 Stareńki jest. Deski nierówne, trochę się kołysze. Obecnie stoi w "przechowalni" i już nie mogę się doczekać kiedy stanie w nowym mieszkaniu. Stół w mieszkaniu , to dla mnie po wygodnym łóżku, mebel najważniejszy.