Każdy lubi przecież mieć drugą szansę...
To krzesło dostrzegłam kątem oka, ( choć (cytując klasyka) z optycznego punktu widzenia, nie posiadamy kąta oka ) wychodząc ze sklepu ze starociami (czyt. wysypiska śmieci). Na chwilę stanęłam i jakoś tak mnie wzruszył, wyglądał dość żalowo (jakby powiedziała o nim J) Decyzję podjęłam od razu, jeszcze tylko formalność targowania, z 50 na 30zł i do domu.
Oto on w dniu naszego poznania
Dwa dni później
Jakoś tak za...dwa tygodnie.
W miejscu docelowym, jako duże
krzesło na oczekujące prasowania
ciuchy.
I choć może czas i wysiłek włożony w odnowienie krzesła, nie jest adekwatny do jego wartości, to bezcenny jest fakt, że jeśli chcę popatrzeć na niego, to stertę prasowania muszę ograniczyć do minimum.
Piękne! szkoda, że ja nie potrafię robić takich cudów z meblami. Chociaż... jakbym się postarała ;P
OdpowiedzUsuńUmiesz, na pewno, tylko spróbuj. Możesz zacząć od drobnych przedmiotów, nie muszą to być od razu meble. Nie znam się jakoś jeszcze na tym mocno, ale jakby co, to służę radą.
Usuńojej, Ty dałaś mu drugie lapsze życie, jestem zachwycona i zakochana! a jaka Ty zdolna jesteś. no cudownie jej odmieniłaś, takie krzesło to skarb najprawdziwszy, że też ja nie moge takiego w takiej super cenie trafić, teraz jestem zamrtwoina, że nie mieszkam w zagłębiu okazji:(
OdpowiedzUsuńOkazja, to moje drugie imię;)
OdpowiedzUsuńBardzo udana metamorfoza, krzesło wygląda rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńMiło usłyszeć opinię profesjonalistki, moje doświadczenie jest dość mizerne w tym kierunku. Dzięki, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń