Już
jakiś czas temu kupiłam trochę miedzianego drutu, bo jakoś tak
dojrzałam do planowania moich pomysłów, a nawet robienia prototypów,
zanim po kolejnych zmianach koncepcji zmarnuje jakiekolwiek
ilości jakże "drogiego" mi srebra. Od pierwszego metra miedzi, upłynęło
jakieś kilkadziesiąt , a ja wciąż nie mogę się z nią rozstać.
Miedziane, oksydowane koła własnej produkcji (co niestety widać)
z oponkami granatów.
i koralem robaczywką.
A to zakładki do książek
... z jadeitami
... z kolorowymi koralikami ze szkła
... z ametystem i jaspisem
Srebrny komplet z muszli szarej i kryształu górskiego.
A to już srebro, iolitowe kamyki i Swarovski.
Bardzo przyjemnie tu u Ciebie. Spośród wszystkich prac z ostatniego wpisu najbardziej spodobały mi się kolczyki z iolitem. Sama, podobnie jak Ty, nie przepadam za kryształkami Swarovski, ale w tej parze tworzą ładne uzupełnienie. Zwróciłam też uwagę na łańcuszek w tej pracy. Kupiłaś gotowy czy zrobiłaś sama? Bardzo oryginalny:-)
OdpowiedzUsuńWitam pierwszych gości. Niwko, to mój pierwszy blog i nie ogarniam jeszcze wszystkiego, dowodem na to jest fakt, że dopiero teraz zauważyłam pierwsze komentarze. A co do łańcuszka, to dość długo go omijałam, bo nie podobał mi się, ale kiedy się do niego przekonałam, to nigdzie nie mogę go zlokalizowac, w celu zakupienia.Zapraszam ponownie i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń